Nie tak z całą pewnością wyobrażali sobie pierwszy mecz wyjazdowy w rundzie wiosennej piłkarze i kibice Lechii Tomaszów Mazowiecki. Zielono-czerwoni dali się zaskoczyć w pierwszych minutach co rzutowało na całe spotkanie i końcowy rezultat. Podopieczni trenera Daniela Myśliwca mimo olbrzymiej walki przegrali z Bronią Radom 1:3 (1:3).
Broń Radom – Lechia Tomaszów Mazowiecki 3:1 (3:1)
Bramki: Wojciech Gorczyca 4, Przemysław Śliwiński 6, 38 – Kamil Szymczak 45
Lechia: Mateusz Awdziewicz – Patryk Jakubczyk, Kamil Cyran, Jakub Bartosiński, Piotr Kornacki – Kamil Lewiński, Eryk Kaproń (46. Bartłomiej Cieślik), Kamil Szymczak, Artur Amroziński (64. Bartosz Rymek), Mateusz Bąkowicz (78. Kacper Przedbora) – Rafał Nowak (64. Igor Kania).
Gospodarze szybko zadali dwa zabójcze ciosy. Najpierw w 4. minucie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Wojciech Gorczyca, a sto dwadzieścia sekund później Mateusza Awdziewicza pokonał Przemysław Śliwiński. Te dwa trafienia ułożyły praktycznie dalszą część meczu. Tomaszowianie wszelkimi siłami próbowali odrabiać straty, a podopieczni trenera Dariusza Różańskiego skutecznie się bronili. Lechia starała się tworzyć sytuacje podbramkowe, ale nie była w stanie przebić się przez podwojoną defensywę Broni. Dopiero w 45. minucie po szybkiej zespołowej akcji, piłkę przed pole karne otrzymał Kamil Szymczak, po czym uderzył w długi róg bramki i pokonał golkipera miejscowych. To trafienie wlało w serca kibiców i zespołu sporo nadziei na drugą odsłonę.
Po przerwie gra Lechii zdecydowanie przyspieszyła. Zielono-czerwoni widząc uciekające minuty starali się jak najszybciej złapać kontakt z rywalami. Na skrzydłach dwoili się i troili Patryk Jakubczyk, Kamil Lewiński, Piotr Kornacki i Mateusz Bąkowicz, a w środku pola o każdy metr boiska walczył Kamil Szymczak. Goście w drugiej połowie stworzyli więcej sytuacji podbramkowych. Po strzałach Rafała Nowaka i Artura Amrozińskiego wielokrotnie gospodarzy z opresji ratował Jakub Kosiorek. Po wejściu na murawę bramkę Broni próbowali szturmować Bartosz Rymek i Igor Kania, ale bezskutecznie. W doliczonym czasie gry świetną okazję na kontaktowego gola miał jeszcze Szymczak, ale po jego bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego futbolówka odbiła się od słupka.