Po rozmowie z zawodnikiem Lechii Arturem Amrozińskim postanowiliśmy wziąć pod lupę trenera Akademii Piłkarskiej Lechii Bartłomieja Jeske. Jeden z najbardziej doświadczonych sterników od lat działa z drużynami młodzieżowymi naszego klub. Piastował również funkcję koordynatora Akademii. Szkoleniowiec prowadzi obecnie dwa roczniki 2005 i 2006, z którymi odniósł już wiele sukcesów. Poniżej zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Jakie posiada Pan uprawnienia do pracy z dziećmi i młodzieżą?
Jestem magistrem Wychowania Fizycznego (AWF Kraków 2004), nauczycielem (w trakcie awansu na nauczyciela dyplomowanego). Ukończyłem studia podyplomowe: Gimnastyka korekcyjno-kompensacyjna, Pierwsza Pomoc Przedmedyczna, oraz instruktor rekreacji ruchowej o specjalności fitness. Posiadam licencję trenerską UEFA A (piłka nożna).
Skąd w ogóle pomysł zajęcia się szkoleniem i kiedy zaczął pan trenować młodzież?
Z racji pasji, zamiłowania do piłki nożnej oraz wykształconego zawodu. Początek pracy z młodzieżą w klubie RKS Lechia to rok 2009. Wtedy junior młodszy rocznik 1993, z dziećmi w 2011 i to są roczniki, które prowadzę do dziś, czyli 2005 i 2006 (wtedy pięciolatek i sześciolatek)
Czy trzeba być nauczycielem w-f w szkole, żeby być trenerem piłkarskim? Jakie należy mieć predyspozycje?
Nie trzeba. Ale zawód wykonywany w szkole na pewno mi pomaga rozumieć potrzeby fizyczne oraz mentalne moich podopiecznych. Co niewątpliwie wpływa pozytywnie na jakość szkolenie dzieci i młodzieży.
Co jest tak naprawdę główną filozofią pracy w naszej Akademii?
Na to pytanie powinien odpowiedzieć ktoś inny. Osoba która nadzoruje i zarządza procesem szkolenia w akademii. Czy taką mamy? Moim zadaniem, jako trenera jest wyposażyć moich podopiecznych w takie umiejętności techniczno–taktyczne, teoretyczne, czy psychologiczne, które pomogą im wejść w futbol seniorski w możliwie płynny sposób, na jak najwyższym poziomie. Wybitnych zawodników wypromować dając im możliwość gry na najwyższym możliwym poziomie w kraju, a solidnych, dobrze rokujących podopiecznych wprowadzać w pierwszy zespół Lechii. Tych, którzy nie będą wiązać przyszłości z grą w piłkę nożną wychować na mądrych ludzi, umiejących funkcjonować w społeczeństwie na różnych płaszczyznach życia, kochających sport i przekazujących te fundamenty następnym pokoleniom.
Czym należy się kierować w pracy z młodymi zawodnikami?
Przede wszystkim znać ich możliwości fizyczne i psychiczne, na każdym etapie ich rozwoju i umiejętnie dobierać środki treningowe podczas zajęć. Wzbogacać swój warsztat pracy i nie poprzestawać ani na chwilę. Trener, który myśli, że już więcej się nie da – nie rozwija się i nie idzie do przodu!
Jak układa się panu współpraca z rodzicami. Czy opiekunowie ingerują w prowadzenie przez pana zajęć?
Od samego początku trzeba wyznaczyć reguły współpracy pomiędzy nami -: trener- dziecko-rodzic. Nie miałem nigdy z tym większych problemów. Rodzice są od wspierania swoich pociech. Natomiast trener od prowadzenia zajęć. Edukacja rodziców to bardzo ważny aspekt w rozwoju młodego piłkarza. Szczerze przyznam, że rodzice są coraz bardziej świadomi tego i nie mogę narzekać na współpracę z nimi.
Prowadzi pan roczniki 2005 i 2006. Czego wymaga się w tym wieku od zawodników?
Chłopcy mają w tej chwili po 14-15 lat, więc to trudny wiek. Są też i trochę młodsi bo z rocznika 2007. Na tym etapie szkolenia oraz poziomie gry (I liga wojewódzka) wymagam przede wszystkim sumienności, ciężkiej pracy i świadomości tego po co przychodzą na trening. Zarówno ja, jak i oni muszą wymagać od siebie codziennie coraz więcej. Tylko taka droga prowadzi na szczyty. Wymagam też coraz większej odpowiedzialności za to co robią i jak funkcjonują poza klubem. To ważne w przełożeniu na ich zdrowie fizyczne i psychiczne.
Skąd pomysł na przeprowadzanie zajęć ITP?
Tak naprawdę Indywidualny Trening Pozycyjny zbierał się on od kilku lat w mojej głowie. Bodźcem do spróbowania czegoś takiego był odbyty przeze mnie staż w Lechu Poznań jesienią 2019 roku. Muszę przyznać, że efekty takiej pracy z młodzieżą są bardzo zadowalające.
Który sukces w pracy z młodzieżą jest dla pana najważniejszy?
Można mówić o jednostkach, które zostały zauważone przez kluby Ekstraklasy, a teraz reprezentują już ich barwy. To na pewno cieszy. Jednak praca trenera musi trwać dalej i ja doszukuję się również tych sukcesów trochę mniej zauważalnych przez przeciętnego obserwatora. Cieszą mnie najmniejsze postępy moich podopiecznych, bo im wyżej tym trudniej o sukces. Każdemu trenerowi i mnie również, nie ukrywam marzy się podopieczny w koszulce z orłem na piersi 🙂 . Jeśli chodzi o wyniki to chyba wszyscy moi podopieczni mają już u siebie na półce jakiś puchar i kilkadziesiąt medali. To efekt prawie „setki” rozegranych turniejów w młodszych kategoriach wiekowych, w których bardzo często wygrywaliśmy. Ten etap już za nami, a na prawdziwy sukces trzeba ciężko jeszcze pracować.
Jaki cel piłkarski na rundę wiosenną wyznacza pan przed sobą i swoimi podopiecznymi?
Rozgrywki w rundzie jesiennej pokazały, że w I lidze wojewódzkiej, szczególnie w C1 (rocznik 2005), każdy może wygrać z każdym. Liga była bardzo wyrównana. Przykładem jest fakt naszego meczu z Widzewem, który awansował do CLJ U-15. W meczu u siebie pokonaliśmy łodzian 1:0, a na wyjeździe pechowo przegraliśmy 1:2. Od swoich zawodników przede wszystkim będę oczekiwał realizacji tego, co budujemy na treningu. Rozliczał ich za to jak to wykonują i podchodzą poważnie do swoich obowiązków. Jestem przekonany, że Ci chłopcy mogą podejmować walkę z każdą z drużyn w naszym województwie. Czynników jest wiele, a więc i wynik będzie cały czas otwarty. W każdym meczu wychodzimy i gramy o pełną pulę.
Jak można wesprzeć pana zespół?
Każdy sport, a szczególnie ten wykwalifikowany kosztuje. Zwracam się więc do firm i instytucji o wsparcie nie tylko finansowe, które umożliwi moim podopiecznym jeszcze lepszy rozwój. Jeżeli znajdzie się ktoś, kto chciałby podjąć współpracę na tej płaszczyźnie to zapraszam do rozmów.