W inauguracyjnym meczu rundy wiosennej I grupy III ligi piłkarze Lechii Tomaszów Mazowiecki wygrali na wyjeździe z Ursusem Warszawa 1:2 (1:1). Spotkanie było bardzo emocjonujące szczególnie w drugiej odsłonie pojedynku. Podopieczni trenera Dominika Bednarczyka zagrali bardzo ambitnie i przełamali ligową niemoc sięgając po niezwykle cenne trzy punkty.
Ursus Warszawa – Lechia Tomaszów Mazowiecki 1:2 (1:1)
Bramki: Patryk Kamiński 32 – Michał Drabik 23, Krystian Mroczek 69
Lechia: Krzysztof Baran – Patryk Jakubczyk, Kamil Cyran, Miłosz Turewicz, Michał Drabik – Łukasz Buczkowski (86. Ernest Warczyk), Kamil Szymczak (77. Kacper Przedbora), Eryk Kaproń, Dominik Stępień, Kamil Lewiński (77. Kamil Kubiak) – Krystian Mroczek.
Nie ma co ukrywać, że to spotkanie było meczem o przysłowiowe sześć punktów. Obie ekipy w ligowej tabeli dzieliła różnica zaledwie dwóch oczek. Pierwszy kwadrans rywalizacji był wyrównany. Jedną bardzo dobrą okazję na objęcie prowadzenia mieli gospodarze. W 5. minucie wbiegający w pole karne Mamadou Oury Barry oddał płaski strzał po ziemi tuż obok słupka bramki. Lechiści bardzo dobrze ustawiali się w drugiej linii i dynamicznie wracali do strefy obronnej. W 23. minucie po szybkiej kontrze w polu karnym rywali znalazł się Krystian Mroczek, który podał piłkę do Kamila Szymczaka. Najbardziej doświadczony zawodnik Lechii oddał strzał na bramkę, ale piłkę zdołał odbić Mateusz Kryczka. Do futbolówki dopadł Michał Drabik i z bliskiej odległości posłał ją do bramki, dając zielono-czerwonym upragnione prowadzenie. Po tej stracie Ursus wyraźniej zaatakował. Skutkowało to dwoma groźnymi uderzeniami Sebastiana Szerszenia i Oskara Pyrzyny, które świetnymi interwencjami wybronił Krzysztof Baran. Niestety w 32. minucie gospodarze przerwali akcję ofensywną tomaszowian i wyszli z kontratakiem, który celnym trafieniem wykończył Patryk Kamiński. Gospodarze próbowali pójść za ciosem, ale przed przerwą nie byli już w stanie zagrozić bramce lechistów.
Drugą odsłonę z wielkim animuszem rozpoczęli zielono-czerwoni. W 49. faulowany na trzydziestym piątym metrze faulowany był Krystian Mroczek. Do stałego fragmentu gry podszedł Łukasz Buczkowski, ale piłka po jego próbie przeleciała nad poprzeczką. Pięć minut później Buczkowski miał kolejną okazję na gola. Po zamieszaniu w polu karnym oddał silny strzał z bliskiej odległości, który zdołał obronić Mateusz Kryczka. W 65. minucie stuprocentową okazję mieli gospodarze. Po przejęciu piłki w środku pola sam na sam z Baranem wyszedł Paweł Tarnowski, który podał piłkę do lepiej ustawionego Macieja Prusinowskiego. Zawodnik Ursusa mając przed sobą prawie pustą bramkę uderzył piłkę obok słupka. Niewykorzystana sytuacja zemściła się na gospodarzach w 69. minucie. Futbolówkę na piętnastym metrze otrzymał Krystian Mroczek i bez wahania silnie strzelił na bramkę, umieszczając piłkę tuż pod poprzeczką. Lechia po ponownym objęciu prowadzenia starała się szanować piłkę i w miarę możliwości atakować. Od 79. minucie tomaszowianie grali w przewadze personalnej. Wszystko ze względu na to, że faulu na Patryku Jakubczyku dopuścił się Mateusz Baranowski w wyniku czego został upomniany drugą żółtą i w konsekwencji ukarany czerwoną kartką. Mimo osłabienia miejscowi próbowali doprowadzić do wyrównania. W 86. minucie po błędzie defensywy Lechii tuż przed bramką Mateusz Muszyński próbował przelobować Krzysztofa Barana, ale uczynił to minimalnie niecelnie. Chwilę później po raz drugi upominany żółtą kartką został Paweł Tarnowski i Ursus kończył ten mecz w dziewiątkę. W końcówce zielono-czerwoni próbowali utrzymywać piłkę na połowie rywali. Wynik nie uległ już zmianie i Lechia wygrała w Warszawie z Ursusem 1:2.