
Piłkarze Lechii Tomaszów Mazowiecki odnieśli niezwykle cenne i bardzo efektowne zwycięstwo. W ramach ostatniej 17. kolejki rundy jesiennej Betclic I grupy III ligi zielono-czerwoni pokonali na wyjeździe Olimpię Elbląg 2:5 (1:3). Podopieczni trenera Bartosza Grzelaka tym samym przełamali swoją niemoc i sięgnęli po komplet punktów.
Olimpia Elbląg – Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:5 (1:3)
Bramki: Dmytro Semeniv 41, Dominik Kozera 46 – Marcin Pieńkowski 29, 49, Mateusz Kempski 32, 90, Jacek Tkaczyk 44
Lechia: Marcin Żyła – Maksy Rosiński, Eryk Kaproń, Marcin Pieńkowski (70. Kacper Przedbora), Daniel Chwałowski (90+2. Leon Krakowiak), Filip Becht, Mateusz Kempski (90+2. Wojciech Kępa), Krystian Kolasa, Jacek Tkaczyk (88. Igor Czapla), Paweł Kępa, Filip Zawadzki (70. Kamil Szymczak).
Od pierwszego gwizdka sędziego mecz był pełen intensywności, choć samo otwarcie nie należało do najbardziej widowiskowych. W pierwszych dziesięciu minutach drużyny ostrożnie się badały. Lechia próbowała przejąć inicjatywę i stworzyć zalążki akcji ofensywnych, jednak dwie ciekawe próby nie przyniosły poważniejszego zagrożenia pod bramką gospodarzy. Z czasem to Olimpia zaczęła częściej utrzymywać się przy piłce i starała się narzucić tempo, bazując głównie na dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. W 13. minucie po jednej z takich wrzutek zrobiło się naprawdę groźnie, ale sytuacja zakończyła się jedynie rzutem rożnym dla gospodarzy. Lechia jednak nie zamierzała tylko się bronić. Zielono-czerwoni cierpliwie i konsekwentnie odpierali ataki Olimpii, czekając na odpowiedni moment, aby wyprowadzić zabójczy cios. I ten moment nadszedł. W 29. minucie ruszyła błyskawiczna kontra Lechii. Jacek Tkaczyk doskonale wypuścił Marcina Pieńkowskiego, który w sytuacji sam na sam zachował pełen spokój i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza Olimpii. Zanim gospodarze zdążyli otrząsnąć się po stracie gola, trzy minuty później otrzymali kolejny cios. W 32. minucie po zamieszaniu w polu karnym Olimpii, najsprytniejszy okazał się Mateusz Kempski, który skutecznie skierował piłkę do siatki, podwyższając wynik na 0:2 dla tomaszowian. Elblążanie mogli wrócić do gry w 39. minucie, kiedy Oskar Kordykiewicz znalazł się oko w oko z naszym bramkarzem z kilku metrów. Uderzył mocno po ziemi, ale świetną interwencją nogą popisał się Marcin Żyła, ratując Lechię od utraty gola. Niestety, w końcówce pierwszej odsłony gospodarze dopięli swego. W 41. minucie Dmytro Semeniv wykorzystał akcję Olimpii i strzelił kontaktowego gola, zmniejszając stratę gospodarzy do stanu 1:2. Lechia jednak odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób jeszcze przed przerwą. W 44. minucie ponownie błysnął Jacek Tkaczyk, który po świetnym prostopadłym podaniu znalazł się za linią obrony i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie Lechii na 1:3. Po intensywnej, pełnej emocji pierwszej połowie, lechiści schodzili do szatni z dwubramkową zaliczką, pokazując skuteczność i ogromny spokój pod bramką rywala.
Drugą część spotkania rozpoczęła się znakomicie dla gospodarzy. W 46. minucie Dominik Kozera wykorzystał sytuację w polu karnym i zdobył gola na 2:3, ponownie dając Olimpii nadzieję na odwrócenie losów meczu. Ta nadzieja trwała jednak tylko chwilę. Już w 49. minucie Lechia przeprowadziła kolejną zabójczą kontrę. Prawym skrzydłem pognał Jacek Tkaczyk, zagrał piłkę wzdłuż bramki, a Marcin Pieńkowski z bliskiej odległości dopełnił formalności. Zielono-czerwoni ponownie odskoczyli na bezpieczną przewagę. W 55. minucie bliski kolejnego trafienia był Mateusz Kempski. Po dośrodkowaniu Filipa Bechta napastnik Lechii oddał uderzenie głową, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Sześć minut później Kempski znów miał znakomitą okazję. Otrzymał piłkę na ósmym metrze, dobrze się zastawił i odwrócił, lecz strzelił minimalnie obok słupka. Gospodarze próbowali jeszcze zmniejszyć straty, a najbardziej aktywny był Oskar Kordykiewicz, jednak w 76. minucie i 86. minucie świetnie na linii bramkowej interweniował Marcin Żyła, zachowując spokój i pełną kontrolę sytuacji w polu bramkowym. Wynik meczu ustalił w 90. minucie Mateusz Kempski. Po dokładnym dośrodkowaniu Kamila Szymczaka, napastnik Lechii uderzył głową i po raz piąty zmusił bramkarza Olimpii do kapitulacji. Lechia podwyższyła wynik na 2:5, przypieczętowując doskonały występ na trudnym terenie w Elblągu.
Żółte kartki: Dawid Laszczyk (Olimpia) – Mateusz Kempski (Lechia)
Sędziował: Wojciech Płókarz (Gdańsk)